Tym razem post o zupełnie innym charakterze niż poprzednie,a mianowicie postaram się wam nakreślić troszeczkę sprawdzony i najlepszy sposób na osiągnięcie wymarzonej,szczupłej sylwetki.Metodę tą stosuje mój brat już od ponad roku i efekty są niesamowite,więc nie pozostaje mi nic innego jak go naśladować.Zacznę od początku, przede wszystkim należy zacząć od ustalenia swojego dziennego zapotrzebowania kalorycznego( białko,węglowodany i tłuszcze w odpowiednich proporcjach),które jest zależne od trybu życia,wiadomo płci,wagi,wzrostu oraz ilości dni poświęcanych na ćwiczenia na siłowni.Czytając to pewnie zastanawiacie się jak to obliczyć,miałam podobne problemy na początku i byłam zagubiona w tych wszystkich przelicznikach,ale istnieje bardzo przydatny portal,który ułatwi nam to zadanie. Podaję link. http://potreningu.pl/ Wystarczy założyć konto na tej stronce i wziąć się do roboty.Program
jest bardzo pomocny,gdyż można tam codziennie zapisywać swoje posiłki i
wyliczać spożytą ilość kalorii.Wiadomo każdy organizm jest inny,dlatego
na początku przynajmniej przez okres tygodnia należy regularnie
sprawdzać naszą wagę czy przyjęta ilość kalorii jest odpowiednia.Z
czasem będziemy co jakiś czas ją redukować,aż w końcu dojdziemy do tej
wymarzonej figury.Uprzedzam nie jest to łatwe zadanie,a przede wszystkim
wymaga cierpliwości i czasu.Chudniemy wolniej ale efektywniej,ponieważ
budujemy tkankę mięśniową pozbywając się zbędnych tłuszczy. Pragnę
również zwrócić waszą uwagę na to iż to co zjemy danego dnia nie jest
najważniejsze,lecz spożyta dzienna odpowiednia ilość kalorii.Mam na
myśli to,że zjedzenie batonika,ciastek nie zaszkodzi nam na tej diecie
jeżeli nie przekroczymy naszego dziennego progu kalorycznego. SŁODYCZE NIE SĄ ZABRONIONE! : ) Oczywiście także wszystko w rozsądnych ilościach.Natomiast wszyscy Ci,którzy twierdzą,że aby schudnąć należy katować się dietą,tzn. jeść jedynie warzywa i do tego w małych ilościach są w BŁĘDZIE i to ogromnym. Ćwicząc regularnie na siłowni zużywamy ogromne pokłady energii w związku z czym musimy regenerować swój organizm dostarczając odpowiedniej ilości składników odżywczych, przede wszystkim białek,węglowodanów oraz tłuszczy.W przeciwnym wypadku nie będziemy mieli siły,aby funkcjonować i w efekcie nie schudniemy,a jedynie możemy stracić na wadze,lecz z efektem krótkotrwałym. Odnosząc się jeszcze do kwestii waszej aktywności fizycznej,PAMIĘTAJCIE najważniejsze są ćwiczenia siłowe !! Oczywiście trening cardio jest jak najbardziej wskazany w celu spalenia kalorii,lecz budowanie mięśni opiera się przede wszystkim na ćwiczeniach z obciążeniami.Niewiedza w tej kwestii jest podstawowym błędem wielu osób.Spotkałam się z wieloma takimi przypadkami,widząc na przykład podczas moich treningów jak inne panie ćwiczą jedynie cardio.Nic dziwnego,że nie osiągały pożądanych efektów,jak słyszałam wielokrotnie.Ja stosuję te wytyczne już od około dwóch tygodni i już widzę wprawdzie niewielkie,ale pozytywne zmiany w swoim ciele. Pamiętajcie budując TKANKĘ MIĘŚNIOWĄ musimy pozbyć się TKANKI TŁUSZCZOWEJ z organizmu.Aby osiągnąć pożądany efekt oczywiście trzeba poczekać,lecz warto naprawdę.Ja obecnie poświęcam największą uwagę na nogi i brzuch.Poniżej wstawię wam parę moich fotek przestawiających moją obecną figurę,abyśmy wspólnie mogli śledzić moje postępy.W następnym poście opiszę wam moje zapotrzebowania żywieniowe,co najczęściej jem i najbardziej lubię oraz jakie wykonuję ćwiczenia i na jakich maszynach.
Figura nie jest doskonała jak widzicie poniżej,ale nie wstydzę się jej,a z czasem będzie coraz lepsza:)
princesaaa-lifestyle
wtorek, 24 listopada 2015
sobota, 14 listopada 2015
Trudny okres
Dość dawno nie pisałam, wiem zaniedbałam bloga.Przyczyn jest wiele,ale przyznam wam się szczerze,że najważniejszym jest po prostu moje lenistwo.Ostatnio przechodzę już samą siebie.Nie robię dosłownie nic poza treningami na siłowni 3 razy w tygodniu i chodzeniem na uczelnię.Jedynie po treningach czuję,że robię coś pożytecznego dla siebie a przede wszystkim dążę do tej wymarzonej sylwetki. Czego nie można powiedzieć o mojej obecności na uczelni, ponieważ na samej obecności właściwie się kończy moja przygoda z zajęciami. Nie uważam,przeważnie gadam, jestem wiecznie znudzona, nie będę już nawet wspominała o braku jakiejkolwiek nauki w domu.Mam nadzieję,że ten obecny stan nie jest trwały, a przede wszystkim iż nie wynika to z tego,że źle wybrałam kierunek studiów i dopiero na tym etapie mojego życia to do mnie dotarło.Po głębszym zastanowieniu dochodzę do wniosku,że wszystkie powyższe moje problemy mają jedno jedyne wytłumaczenie, a mianowicie brak akceptacji samej siebie,czyli po prostu nienawiść do mojego własnego odbicia w lustrze. Przede wszystkim jak już wcześniej wspominałam moje odwieczne problemy z cerą po prostu mnie przerastają i powoli niszczą od środka. Wiem,wiem miałam wiele pozytywnych,pełnych nadziei postanowień,ale to nie jest takie proste. Tak naprawdę zrozumieją mnie jedynie Ci, którzy podobnie jak ja mają trądzik.Każdy dzień zaczynam od przeglądania się w lustrze z nadzieją na lepszy dzień.Niestety wiadomo jest jak zawsze źle,a czasami gorzej... Ten poranny rytuał stał się tak naprawdę moim przekleństwem, od rana już do końca dnia bez przerwy o tym myślę jak źle wyglądam,nawet makijaż nie zakryje mojego smutku.Od dawna nie śmiałam się i nie uśmiechałam szczerze,przeważnie udaję,że jestem szczęśliwa..Pozory jednak mylą, a ja tak naprawdę za tą fasadą sztucznego uśmiechu i makijażu cierpię i jestem nieszczęśliwa... Moja fobia jest na tyle silna,że dosłownie każde dłuższe spojrzenie w moim kierunku na ulicy czy po prostu gdziekolwiek przebywam wśród ludzi powoduje iż odruchowo zakrywam twarz włosami jeszcze bardziej niż zazwyczaj przekonana,że oni patrzą na mnie z odrazą.
Często słyszę przede wszystkim od rodziny czy przyjaciół: "śliczna jesteś, nic nie widać, nie przejmuj się tak tym, niedługo zejdzie wszystko",ale tak szczerze to co mają innego mówić ? Zależy im na mnie, kochają mnie,więc są nieobiektywni w swojej ocenie.Chcą mnie pocieszyć,ale jedyne co mogłoby mi poprawić nastrój to poprawa ale rzeczywista,a nie złudna nadzieja, która mi towarzyszy od tylu już lat...
Często słyszę przede wszystkim od rodziny czy przyjaciół: "śliczna jesteś, nic nie widać, nie przejmuj się tak tym, niedługo zejdzie wszystko",ale tak szczerze to co mają innego mówić ? Zależy im na mnie, kochają mnie,więc są nieobiektywni w swojej ocenie.Chcą mnie pocieszyć,ale jedyne co mogłoby mi poprawić nastrój to poprawa ale rzeczywista,a nie złudna nadzieja, która mi towarzyszy od tylu już lat...
Ehh trochę mi ulżyło,że się tym z wami podzieliłam.Mam nadzieję,że to już ostatni taki pesymistyczny post.Nie obiecuję,ale postaram się walczyć z tą samoakceptacją i w końcu cieszyć się z życia,tyle,że to jest tak cholernie trudne....
Poniżej umieszczę wam troszkę moich zdjęć z lepszego okresu w moim życiu, kiedy byłam szczęśliwsza :) W sumie najbardziej podczas mojego wyjazdu do Krakowa na meczu Ligi Światowej. Niesamowite przeżycie !!!!!!!!!!!!!!!!
![]() | |||||||
| Tutaj jest mój jedyny szczery uśmiech,cieszyłam się jak dziecko z możliwości bycia na tym meczu :)' |
![]() |
| Tutaj z Zakopanego, wakacje 2015 |
wtorek, 22 września 2015
Zaczynam w końcu żyć ! :)
Cześć !
Nazywam się Aneta,może na początek napiszę parę słów o sobie,abyście mogli mnie troszeczkę poznać i pokrótce nakreślę moje plany co do tego bloga.No więc tak jestem studentką od pażdziernika już 3 roku Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Pochodzę z małego miasta położonego niedaleko Olsztyna.Obecnie moim domem stał się Poznań i szczerze wam powiem odpowiada mi to w 100%. Zakochałam się w nim, niektórzy pewnie stwierdzą,że duże miasta są przereklamowane,ogromny ruch, mnóstwo ludzi,pęd itp.Ja jednak od zawsze marzyłam,aby mieszkać w mieście w którym tętni życie, chciałam zostawić za sobą moją małą nieperspektywiczną mieścinę, aczkolwiek bardzo piękną. Uwielbiam właśnie to,że tutaj zawsze jest co robić.Dużo osób też pyta, dlaczego tak daleko od domu? Ja bez problemu odpowiadam,że chciałam po prostu dorosnąć i wyjść z pod klosza mamusi, która we wszystkim mnie wyręczała.Teraz mogę śmiało stwierdzić,że ta wyprowadzka bardzo dobrze mi zrobiła. Nauczyłam się w końcu gotować (wiadomo mistrzem kuchni nie jestem,ale staram się jak mogę :)),większą wagę też zaczęłam przywiązywać do swojego wyglądu, a mianowicie zdrowiej się odżywiam,jem bardzo dużo warzyw i owoców,zaczęłam chodzić na siłownię.Jednak wiadomo, nie zawsze jest kolorowo każdy ma swoje problemy i musimy nauczyć się z nimi żyć.Ja walczę z trądzikiem już od długiego czasu.Nie jest lekko a zwłaszcza,gdy codziennie przyglądam się innym dziewczynom z piękną cerą,a ja spoglądając w lustro czuję już nie złość,lecz jedynie smutek.Oczywiście standardowe kompleksy również posiadam za gruba, za niska, za brzydka,ale oczywiście nie zamierzam wam tutaj smęcić i przelewać na was moich nastrojów depresyjnych, ponieważ właśnie prowadząc tego bloga chciałabym sobie pomóc,zmienić swoje życie jeszcze bardziej,cieszyć się z małych rzeczy z tego po prostu,że żyję bo nie każdy ma to szczęście,a wiadomo każdy ma jakieś swoje defekty i należy w końcu siebie zaakceptować.To jest mój cel właśnie, ZAAKCEPTOWAĆ i po prostu POKOCHAĆ siebie taką jaka jestem, wiem,że będzie trudno,ale użalanie się nad sobą również nie ma sensu.Nieoceniona jest również moja przyjaciółka Kinia (always and forever :* ), bo właśnie dzięki przyjaciołom nie czujemy się samotni i to właśnie oni pomagają nam we wszystkim i zawsze wspierają,gdyby nie ona to pewnie nie raz bym się już załamała a tak zawsze jest przy mnie i potrafi skutecznie poprawić mi humor.Kinia będzie moją osobistą Panią Fotograf, także za wszystkie zdjęcia bardzo jej dziękuję - wiadomo jest najlepsza ! Na blogu będę po prostu pisała o swoim codziennym życiu,relacjonowała wam postępy dotyczące mojego wyzwania,a mianowicie osiągnięcia idealnej sylwetki.Sport to zdrowie a przede wszystkim masa pozytywnej energii,także będę walczyć i się nie poddam.W Wakacje trochę sobie odpuściłam,wolałam bezsensownie leniuchować.Teraz z perspektywy czasu żałuję straconego czasu,ale motywacji mam mnóstwo, także musi być dobrze.Jak tylko wrócę od października do Poznania od razu kupuję pakiet be active i ruszam na siłownię.Na początek myślę,że wystarczy.Mam nadzieję,że się wam spodoba mój blog i już niedługo zaczynamy od pozytywnego treningu.Kolejna relacja już z wielkiego świata.
Poniżej zamieszczam wam parę moich zdjęć z dzisiejszej sesji z Kinią. (jakość troszkę siadła,ale nie jest najgorzej ;* )

Nazywam się Aneta,może na początek napiszę parę słów o sobie,abyście mogli mnie troszeczkę poznać i pokrótce nakreślę moje plany co do tego bloga.No więc tak jestem studentką od pażdziernika już 3 roku Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Pochodzę z małego miasta położonego niedaleko Olsztyna.Obecnie moim domem stał się Poznań i szczerze wam powiem odpowiada mi to w 100%. Zakochałam się w nim, niektórzy pewnie stwierdzą,że duże miasta są przereklamowane,ogromny ruch, mnóstwo ludzi,pęd itp.Ja jednak od zawsze marzyłam,aby mieszkać w mieście w którym tętni życie, chciałam zostawić za sobą moją małą nieperspektywiczną mieścinę, aczkolwiek bardzo piękną. Uwielbiam właśnie to,że tutaj zawsze jest co robić.Dużo osób też pyta, dlaczego tak daleko od domu? Ja bez problemu odpowiadam,że chciałam po prostu dorosnąć i wyjść z pod klosza mamusi, która we wszystkim mnie wyręczała.Teraz mogę śmiało stwierdzić,że ta wyprowadzka bardzo dobrze mi zrobiła. Nauczyłam się w końcu gotować (wiadomo mistrzem kuchni nie jestem,ale staram się jak mogę :)),większą wagę też zaczęłam przywiązywać do swojego wyglądu, a mianowicie zdrowiej się odżywiam,jem bardzo dużo warzyw i owoców,zaczęłam chodzić na siłownię.Jednak wiadomo, nie zawsze jest kolorowo każdy ma swoje problemy i musimy nauczyć się z nimi żyć.Ja walczę z trądzikiem już od długiego czasu.Nie jest lekko a zwłaszcza,gdy codziennie przyglądam się innym dziewczynom z piękną cerą,a ja spoglądając w lustro czuję już nie złość,lecz jedynie smutek.Oczywiście standardowe kompleksy również posiadam za gruba, za niska, za brzydka,ale oczywiście nie zamierzam wam tutaj smęcić i przelewać na was moich nastrojów depresyjnych, ponieważ właśnie prowadząc tego bloga chciałabym sobie pomóc,zmienić swoje życie jeszcze bardziej,cieszyć się z małych rzeczy z tego po prostu,że żyję bo nie każdy ma to szczęście,a wiadomo każdy ma jakieś swoje defekty i należy w końcu siebie zaakceptować.To jest mój cel właśnie, ZAAKCEPTOWAĆ i po prostu POKOCHAĆ siebie taką jaka jestem, wiem,że będzie trudno,ale użalanie się nad sobą również nie ma sensu.Nieoceniona jest również moja przyjaciółka Kinia (always and forever :* ), bo właśnie dzięki przyjaciołom nie czujemy się samotni i to właśnie oni pomagają nam we wszystkim i zawsze wspierają,gdyby nie ona to pewnie nie raz bym się już załamała a tak zawsze jest przy mnie i potrafi skutecznie poprawić mi humor.Kinia będzie moją osobistą Panią Fotograf, także za wszystkie zdjęcia bardzo jej dziękuję - wiadomo jest najlepsza ! Na blogu będę po prostu pisała o swoim codziennym życiu,relacjonowała wam postępy dotyczące mojego wyzwania,a mianowicie osiągnięcia idealnej sylwetki.Sport to zdrowie a przede wszystkim masa pozytywnej energii,także będę walczyć i się nie poddam.W Wakacje trochę sobie odpuściłam,wolałam bezsensownie leniuchować.Teraz z perspektywy czasu żałuję straconego czasu,ale motywacji mam mnóstwo, także musi być dobrze.Jak tylko wrócę od października do Poznania od razu kupuję pakiet be active i ruszam na siłownię.Na początek myślę,że wystarczy.Mam nadzieję,że się wam spodoba mój blog i już niedługo zaczynamy od pozytywnego treningu.Kolejna relacja już z wielkiego świata.
Poniżej zamieszczam wam parę moich zdjęć z dzisiejszej sesji z Kinią. (jakość troszkę siadła,ale nie jest najgorzej ;* )

![]() |
| Tutaj Kinia moja kochana ;* |
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)













